Już w czasach dobra i piękna, gdy Pan kciukiem swego Absolutu nieomylnego łechtał ręcznie lepionego Adama, Adamowi wypadła Ewa spod pachy i omotana żmijowatym sykiem lewackich podszeptów ukradła Wielkie Konserwatywne Jabłko Mądrości, przez co raz na zawsze ludzkość została przeklęta, bo w istocie za kradzież jabłek w sadzie powinno się karać śmiercią w męczarniach, a może nawet wygnaniem z Raju.
Potem bywało różnie. A to jakiś niewolnik nie potrafił intelektualnie ogarnąć ahistorycyzmu swej postawy moralnej i bronił się przed wypalaniem aktu własności na ciele, a to jakiś impotent moralny postulował zrzucanie obyczajowych powrozów, nie bacząc na jakich etycznych mieliznach osiądzie wówczas potomstwo Adama i Ewy.
Były też czasy, gdy samozwańczy przywódca sekty żydowskiej kwestionował odwieczny konserwatywny porządek, tudzież zbrojną walkę o wolność Ojczyzny, uzasadniając klin podatkowy na rzecz ówczesnego Cezara, a nawet zalecał jałmużnę i empatię wobec lumpenproletariatu. Na szczęście ówcześni konserwatyści szybko zamknęli mu usta (choć ponoć później uciekł im z grobu), a herezje, które głosił publicznie, powagą licznych autorytetów zaklajstrowano, tłumacząc, że jest prawda czasu i prawda ekranu, a Żyd nie będzie nimi rządził, nawet jeśli był Żydem tylko z Judei.
Czas biegł nieubłaganie, lewactwo szerzyło się jak chwasty, trując bluszczem swej amoralnie wijącej się ideologii. Bywało, że oplotło chłopów, którzy w śmierdzących łachach chcieli wspiąć się po drabinie społecznej i zajrzeć pod kandelabry, bywało, że ulegli mu mieszkańcy miast konserwatywnych, nie chcący żreć bułek, którymi tuczyli ich bosko namaszczeni monarchowie. Ropiejącego wrzodu lewactwa za nic nie można było odsączyć, choć próbowano bodajże wszystkiego: czy to intelektualnych obcążków kościelnych, czy eleganckich kastetów dialektyki wojennej, czy wreszcie moralnych drutów na szyję, którymi w imię dobra i piękna ograniczano rozpasanie publicznego dyskursu.
Tak było kiedyś. A jak jest dzisiaj?
Dzisiaj, niestety, jest jeszcze gorzej. Zasysanie ostatnich strąków wolności przez tolerastów, którzy, utytłani w cuchnącej mazi obłudy, za nic nie potrafią tolerować rzucania w nich kamieniami i wsadzania do worów miłosierdzia bożego. Oddawanie się postmodernistyczno-relatywistycznym obrzydliwościom i wciskanie obmierzłych członków gdziekolwiek, komukolwiek, wedle własnego życzenia, a nie wedle nakazów autorytetów. Nękanie starców procederem skrytoetycznych mordów, na tychże starców życzenie i kąsanie roszczeń ludu Bożego, wtrącania się, jak i kiedy ktoś ma zakończyć swój żywot robaczy. Holocaust na zygotach w imię ratowania demencji starców i tak już straconych lub niby-prawa do wolnego wyboru gadających inkubatorów.
To wszystko to tylko czubek łysiny, która, wypolerowana pluciem na wszystko co święte, obmierzłymi łapskami chwyta się wszystkiego, co jest w jej zasięgu, i swą plugawością tłusto się obciera, przynosząc wszędzie pożogę, głód i cierpienie.
Dlatego, aby dać odpór temu odrażającemu procederowi postanowiono założyć tę oto stronę internetową na której nameste, quasi, barrista, von Humboldt Fleischer, mtwapa, rode i ja, galopujący major, będziemy dawali odpór tej degrengoladzie zmysłów, pragnień i zbrodni.
Komentarze